Lubię anime
Nie rozumiem dlaczego z uwagi na moje zamiłowanie do anime (i ogólnej kultury Japonii) mam być gorsza od innych.
Znam ludzi lubiących kreskówki i nie irytuje mnie gdy osoba uwielbiająca dajmy na to młodych tytanów akcja, dodaj których swoją drogą nie trawię, zaczyna mnie obrażać i stwierdza, że anime to bajeczki dla niedorozwiniętych czterolatków! Jeśli nie chce oglądać anime okej może coś jej tam raz czy twa wspomnę czy zaproponuję, albo pokarzę mema z anime, ale to wszystko nikogo nie zmuszam do oglądania(nie licząc mojej siostry, ale ona zmusza mnie do oglądania młodych tytanów akcji 😔), ale to nie oznacza, że chcę wysłuchiwać od osoby która nie widziała nigdy anime jakie to ono jest beznadziejne. Czesam nawet wchodzę w dyskusję i próbuje wytłumaczyć, że anime może być tak samo dobre jak jej/jego ulubiony serial, ale tak szczerze nie zawsze mam na to siłę.
Nie zrozumcie mnie źle, ale nie mam nic do określenia mangozjeb, że a nawet sama czasem tak na siebie mówię, ale wszystko musi mieć swoje granice! Chcę tylko powiedzieć, że skoro ja nie obrażam i się nie kłócę (chyba, że spotkam homofoba który dobitnie musi obwieścić całemu światu jaki to homo/bi/panseksualizm jest zły to wtedy jest niezła kłótnia) to nie chcę wysłuchiwać jaka to ja jestem głupia i dziecinna bo lubię anime. Tak lubię anime, a ale to, że bywam dziecinna to inna sprawa! Tak jestem dziecinna do dziś mam swoje lalki ponieważ przypominają mi beztroskie chwilę dzieciństwa, a gdy kuzyn chcę się ze mną pobawić klockami Lego nie odmówię (zwłaszcza jeśli chodzi o Lego ninjago z którym łączę najlepsze wspomnienia), ale zamiłowanie do anime nie jest dziecinne. Na logikę czy w bajeczce dla dzieci może być tyle krwi co w nie jednym anime?
( Najmocniej przepraszam za błędy ostatnio mało ćwiczyłam ortogfię, a a mam dysleksje)
Dodaj komentarz